Dziś będzie słodko, całkiem zdrowo i bardzo prosto. To ciasto nie może się nie udać - nie szkodzi mu za długie trzymanie w piekarniku, problemy z ustawieniem temperatury i wrodzona niezdarność. Pierwszy raz jadłam je w bacówce Jaworzec w Bieszczadach. Pewnego wrześniowego wieczoru wyczarowała je Magda w schronisku bez prądu - ubijając jajka trzepaczką i piekąc w przedpotopowym piekarniku. Da się - da się! Dżem w środku sprawia, że ciasto jest bardziej wilgotne, ale można się bez niego obejść. Czekolada natomiast to czysta dekoracja - po prostu była pewna Okazja i ciasto musiało wyglądać świątecznie.
W tym miejscu proszę o zwrócenie uwagi na oryginalny parapet z płotkiem, po którym znajomi orientują się, do której klatki dzwonić:) Do studzenia ciasta i wystawiania niemieszczących się w lodówce garnków jest wspaniały!
Do przełożenie polecam dżem np. pomarańczowy, brzoskwiniowy lub z innych żółtych owoców. Ja robiłam z powidłami z żółtych śliwek lub dżemem jabłkowo-dyniowym, ale w sprzedaży raczej ich nie ma.
POTRZEBNE:
* 4 jajka
* szklanka cukru (jeśli z dżemem, czekoladą - można mniej)
* niecała szklanka płynnego tłuszczu (np. trochę roztopionego masła i olej roślinny)
* 2 szklanki mąki
* dwie szklanki startej na grubych oczkach marchwi (można więcej, z prawie trzech też wychodzi)
* łyżeczka proszku do pieczenia
* łyżeczka sody oczyszczonej
* cynamon i przyprawa do piernika - do smaku, tzn. przynajmniej po łyżeczce.
OPCJE: posiekane orzechy do środka, dżem do przełożenia, biała stopiona czekolada na wierzch plus migdały (u mnie orzechy włoskie, bo mam cały worek od babci:)
ZROBIĆ, CO NASTĘPUJE:
1. Posmarować margaryną i obsypać bułką tartą tortownicę ok. 22 cm. Lub inną blachę, ale niedużą. Piekarnik nastawić na ok. 180 stopni.
2. Jajka utrzeć mikserem z cukrem na piankę. Powoli dodać olej, cały czas ubijać. Można zamiast mikserem ubić jajka trzepaczką.
3. Stopniowo dodawać mąkę, proszek, sodę, przyprawy.
4. Na końcu dodać startą marchew. Wymieszać dokładnie, wygodniej łyżką niż mikserem.
5. Wyłożyć na tortownicę. Piec ok. 30-40 minut, aż wyrośnie, zrumieni się, a w środku będzie upieczone po sprawdzeniu patyczkiem (jeśli ciasto jest surowe, obklei włożony do niego patyczek do szaszłyków/długą wykałaczkę/ostatecznie cienką pałeczkę do sushi).
6. Kwestia dżemu - jeśli przełoży się nim jeszcze ciepłe ciasto to dżem wsiąknie i ciasto będzie lepiej smakować. Jak to zrobić? Wyciągnąć ciasto z tortownicy lub blaszki na deskę lub duży talerz, w dłoń wziąć duży nóż, wbić w ciasto i przekroić w połowie wysokości obracając ciasto, nie nóż. Dobrym sposobem jest też przekrojenie nitką - trzeba napiąć nitkę dwoma rękoma i "piłować":). To naprawdę nie musi być przecięte równo - po posmarowaniu dżemem ciasto się sklei i przecięcia nie będzie widać.
7. Czekoladą smarować wystudzone już ciasto. Polecam rozpuścić połamaną czekoladę w mikrofalówce, z dodatkiem odrobiny mleka. Można posypać orzechami dopóki czekolada nie zastygnie.
Nie wiem skąd wziął się kształt grzyba atomowego, nigdy wcześniej go nie było. Tak to jest, gdy się człowiek za bardzo stara.
Ciasto smakuje najlepiej następnego dnia. Ja przykrywam je odwróconą miską, żeby nie wyschło. Przepisu na uchronienie go przed stadem turkuciów-podjadków mieszkaniowych zwabionych zapachem niestety nie mam:)